W ostatnim czasie szukam równowagi. Odnajduje ją w pewnych schematach dnia, drobnych przyjemnościach oraz w dążeniu do prostoty i minimalizmu. To daje mi spokój i poczucie bezpieczeństwa. Męczy mnie przesyt - formy, przedmiotów, dźwięków. Możecie sobie wyobrazić jak w tym dążeniu do spokoju i uporządkowaniu własnego świata działa na mnie twórczy bałagan. Z jednej strony ciężko usiąść do kreatywnych prac mając przed oczami cały bałagan, który potem zostawię. Z drugiej strony, każde kilkadziesiąt minut w moich papierach działa na mnie kojąco i jest okazją do posprzątania małej części moich "przydasi". Świadomość tego, że nie wiem gdzie co mam, jest przerażająca. Czasem odnajduję rzeczy, które kupiłam kilka lat temu :) Szukam sposobu na uporządkowanie tej sfery mojego życia, bo czuje, że czasem jest to dla mnie dość męczące. Zwłaszcza, że moje prace powstają nie w zapleczu pięknie urządzonej pracowni, w miejscu tylko na scrapowanie, ale w salonie, na stole gdzie jemy, pracujemy i czasem odrabiamy lekcje.
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą piszę sobie. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą piszę sobie. Pokaż wszystkie posty
niedziela, 19 listopada 2017
środa, 27 września 2017
Lubicie jesień?
Labels:
Kartki,
piszę sobie
Jeśli miałabym się zastanowić za co lubię jesień, to właściwie mogłabym wymienić trzy elementy:
Po pierwsze za kolory. Lubię jak mieni się ferią żółci i czerwoności, jak koloruje drzewa jesiennym pędzlem i oddala się Bóg wie gdzie.
Po drugie za długie wieczory, gdy nie chce mi się wychodzić z domu, a wszystko czego potrzebuje to kilka godzin spędzonych kreatywnie ze swoim szpargałami lub książką.
Po trzecie za możliwość przypomnienia sobie, że wszystko przemija, jak pory roku, jak te liście spadające z drzew. I że być może każdy z nas ma inną drogę, jedni bardziej ekspresową, inny górską, wyboistą. Jedni jadą limuzyną i popijają szampana, a inni stoją w zatłoczonym autobusie. Wszyscy jednak zmierzamy dokładnie w tym samym kierunku.
piątek, 15 stycznia 2016
Trochę świątecznych zaległości i noworoczne powitanie
Labels:
Kartki,
piszę sobie,
świątecznie
Już prawie połowa stycznia, choć przyznam, że nie jestem pewna czy to aby na pewno środek zimy. Mieszają się dni, miesiące, pory roku. Czas nas goni, przegania z kąta w kąt. Staram się przysiąść na chwilę, pomyśleć, przemyśleć, wykonać tysiące zaplanowanych wcześniej zadań. Staram się, z marnym skutkiem. W mojej głowie wiele planów, związanych głównie z uproszczeniem sobie codzienności, wyłuskiwaniem z niej tego co najwartościowsze, niemarnowaniem czasu i pieniędzy. Mój plan na ten rok to jak poprzez minimalizm zwiększyć jakość swojego życia, a co za tym idzie i zadowolenie. Ale o tym może napiszę już w następnym poście. ciekawskich odsyłam na mój profil na Instagramie (rosalia.a) gdzie w najlepsze trwa wyzwanie minimialistek :)
Tymczasem pokażę wam zaległe prace świąteczne
środa, 11 listopada 2015
Smęty, odmęty i fotograficzne skróty
Labels:
fotograficznie,
piszę sobie
Nie na co dzień człowiek odkrywa w sobie nowe - nowe pokłady energii, emocje, plany i marzenia. Czasem trzeba człowiekiem potrząsnąć, aby znów ustawił się do pionu, wyprostował i poszedł przed siebie. Iść przed siebie też można różnie. Można iść z tłumem i być niesionym jego siłą, być wciśniętym pomiędzy inne ciała, które niosą cię do przodu, nie dając nic od siebie. Można też przepychać się łokciami, zdeptać innych i hołdować zasadzie - byle dalej, byle do przodu Ale można też iść swobodnie, swoim tempem, nawet gdzieś z tyłu, ale czuć wiatr we włosach, niespiesznie czerpać ze świata, z całą świadomością tego, czego szukamy.
***
Zapraszam was na moje konto na Instagramie (rosalia.a). Tam więcej mnie, w fotograficznym skrócie.
czwartek, 24 lipca 2014
Lato, lato, lato, echże ty
Labels:
fotograficznie,
piszę sobie
czymże jest lato, jeśli nie
promieniami słońca, złapanymi do kieszeni
koszykiem soczystych czereśni, skropionych letnim deszczem
ciepłym wiatrem, rozwiewającym malowane słońcem włosy
bose stopy brodzą w słonym morzu
lekkie sukienki wyciągnięte z przepastnej szafy przeżywają odrodzenie
piegi rodzą się na rozgrzanej słońcem skórze
gorące powietrze kładzie się na mokrym ciele
zapach łąki skąpanej polnymi kwiatami kusi swoim pięknem
burza kolorów, smaków, emocji
chwilo trwaj!
moje długie wakacje są już tylko wspomnieniem, których zapach przywołują te zdjęcia
*na zdjęciach: Rovinj/Rovigno/Chorwacja
piątek, 29 listopada 2013
Plątanina myśli
Labels:
piszę sobie
Czasem jestem szarą myszką - bez koloru, zlewająca się z tłem, cichą, niekonfliktową, wycofaną. Siedzę w ostatnim rzędzie, z pozą obserwatora, notuję fakty, zapamiętuję słowa. Nie mam głosu, nie mam twarzy. Przepuszczam czas przez palce bez żalu, nie rzucam się, nie walczę - płynę z prądem dnia.
A czasem pod prąd, zmieniam kierunek, plan. Drapieżna w słowach, kłuję spojrzeniem, drapię, targam, rozrywam, bronię racji, noszę mocne kolory, paznokcie maluję na czerwono i piję mocne wino.
Czasem krzyczę, by nie być niedosłyszaną, czasem wrzeszczę i żądam. Jestem przykra, wymagająca, krytyczna, by potem przemilczeń pewne kwestie, przejść nad nimi do porządku dziennego. Dostrzegać, lecz nie analizować. Słyszeć, ale nie być dotkniętą.
Bywam "ponad to", "poza tym". A czasem "pomimo wszystko" i "na przekór".
sobota, 18 grudnia 2010
16 grudnia 2010
Labels:
piszę sobie
Dawno nic nie pisałam. Ten post miał być miejscem na pokazanie nowego albumu...
Ale...
Czasem tak jest, że zaskakują nas tragiczne wydarzenia, spadają znikąd, nieproszone.. A my nieprzygotowani, żyjący w pośpiechu, zbyt szybko, zbyt intensywnie... Takie chwile zatrzymują, rozkładają na łopatki, by potem postawić do pionu. Rodzą się przemyślenia, przewija kaseta wspomnień...
Czasem przychodzą takie dni, które powodują, że przewartościowujemy świat, zastanawiamy się nad kruchością życia, nad tym co zrobiliśmy, a czego z jakiś powodów nie zdążyliśmy zrobić...
Śmierć przychodzi znikąd i donikąd odchodzi. Jestem pewna, że tam gdzie On jest gra teraz muzyka. RIP [*]
Tyle myśli ciśnie mi się na klawisze .. Nie wszystkie przybierają jednak realny kształt ..
Ale...
Czasem tak jest, że zaskakują nas tragiczne wydarzenia, spadają znikąd, nieproszone.. A my nieprzygotowani, żyjący w pośpiechu, zbyt szybko, zbyt intensywnie... Takie chwile zatrzymują, rozkładają na łopatki, by potem postawić do pionu. Rodzą się przemyślenia, przewija kaseta wspomnień...
Czasem przychodzą takie dni, które powodują, że przewartościowujemy świat, zastanawiamy się nad kruchością życia, nad tym co zrobiliśmy, a czego z jakiś powodów nie zdążyliśmy zrobić...
Śmierć przychodzi znikąd i donikąd odchodzi. Jestem pewna, że tam gdzie On jest gra teraz muzyka. RIP [*]
Tyle myśli ciśnie mi się na klawisze .. Nie wszystkie przybierają jednak realny kształt ..
***
poniedziałek, 27 września 2010
Uwielbiam warkocze
Labels:
fotograficznie,
piszę sobie
Za ich różnorodność, złożoność, a jednocześnie prostotę. Mają w sobie coś romantycznego, dziewczęcego, jakąś nutkę lata, ciepłych wiosennych wieczorów. Uczę się je pleść na wiele sposobów, ale nie bardzo wychodzi :) Póki co pokazuję wam to co znalazłam w sieci. Oglądajcie, póki schowają się pod czapkami.
1. braid wednesday 04/11/09, 2. Pigtail Braids, 3. Braids..., 4. July 12 (braid), 5. braided hair, 6. braids + plaid, 7. Braids and Sketches, 8. braid, 9. Braided hair, 10. braids and turquoise shades, 11. braids., 12. {braid wednesday}, 13. Blinded by braid, 14. The Braids, 15. braids, 16. braid wednesday, 17. french braids, 18. The French braid., 19. 91:365 - braid, 20. Pigtail Braids
1. braid wednesday 04/11/09, 2. Pigtail Braids, 3. Braids..., 4. July 12 (braid), 5. braided hair, 6. braids + plaid, 7. Braids and Sketches, 8. braid, 9. Braided hair, 10. braids and turquoise shades, 11. braids., 12. {braid wednesday}, 13. Blinded by braid, 14. The Braids, 15. braids, 16. braid wednesday, 17. french braids, 18. The French braid., 19. 91:365 - braid, 20. Pigtail Braids
sobota, 4 września 2010
Z łyżką w tle i co lubię
Labels:
albumy,
graphic45,
piszę sobie
Baaaardzo zaaaległa księga, która właściwie powinna powstać jeszcze przed wakacjami, ale niestety nie miałam zbyt wiele czasu na tworzenie. Za zaległości zabrałam się wczoraj i oto jest. Księga na tajne receptury, za przekładkę - oprócz kilku kart, służy zawieszony na bawełnianej tasiemce czarny drewniany koral.






Dorota, Madzia i Paszczata zaprosiły mnie do zabawy w "10 rzeczy, które lubię". Hmm nigdy nie robiłam sobie takiego podsumowania (w ogóle rzadko je robię - nie lubię za bardzo) więc nie wiem czy o czymś nie zapomnę, ale postaram się :)
Lubię - polskie kino
Lubię - nosić rozpuszczone włosy
Lubię - słodycze i nie umiem sobie ich odmawiać :)
Lubię - podróżować, podróżować jest bosko!
Lubię - wieczorową porę, gdy w wiatr ustaje, noc powoli przejmuje pałeczkę, a zachodzące słońce maluje na niebie cudowne obrazy
Lubię - pisać
Lubię - spędzać wakacje nad morzem
Lubię - być sama w domu, wtedy słucham głośno muzyki i śpiewam
Lubię - oglądać i czytać reportaże
Lubię - miasto Kraków
Lubię - słodkie maliny i kolor zielony
Do odpowiedzi wskazuję palcem Peggykombinerę , Betik i Jaszmurkę.
wtorek, 31 sierpnia 2010
Możesz pomóc
Labels:
piszę sobie
Kochane blogowe koleżanki. O Amelce pisze nie po raz pierwszy, jej historia jest poruszająca. 3 letnia dziewczynka, która od półtora roku walczy z ostrą białaczką limfoblastyczną. Niestety nastąpiła wznowa choroby i Amelka znów znajduje się w szpitalu - jej losy opisywane przez jej dzielną mamę możecie śledzić na stronie www.pomoz-amelce.pl.
Powstała świetna inicjatywa twórczych babek, które stworzyły blog, na którym wystawiane są prace artystyczne, ale nie tylko. Dochód z ich sprzedaży wpływa na konto Amelki założone w Fundacji Dzieciom - PROGRAM "ZDĄŻYĆ Z POMOCĄ ".
Wiem, że wiele z was zastanawia się czasem czy ta pomoc na pewno trafi do danej osoby, czy historia Amelki jest prawdziwa. Znam mamę Amelki od ponad 3 lat, nie udało nam się spotkać osobiście, bo dziewczyny mieszkają pod Wrocławiem. Mamy ze sobą stały kontakt, na forum oraz smsowy. Amelkę "poznałam" jak była jeszcze w brzuszku mamusi.
Proszę przyłączcie się w miarę możliwości.
Dołączcie - http://pomozmyamelce.blogspot.com/.
Wkrótce na blogu pojawią się moje "aukcje".
Powstała świetna inicjatywa twórczych babek, które stworzyły blog, na którym wystawiane są prace artystyczne, ale nie tylko. Dochód z ich sprzedaży wpływa na konto Amelki założone w Fundacji Dzieciom - PROGRAM "ZDĄŻYĆ Z POMOCĄ ".
Wiem, że wiele z was zastanawia się czasem czy ta pomoc na pewno trafi do danej osoby, czy historia Amelki jest prawdziwa. Znam mamę Amelki od ponad 3 lat, nie udało nam się spotkać osobiście, bo dziewczyny mieszkają pod Wrocławiem. Mamy ze sobą stały kontakt, na forum oraz smsowy. Amelkę "poznałam" jak była jeszcze w brzuszku mamusi.
Proszę przyłączcie się w miarę możliwości.
Dołączcie - http://pomozmyamelce.blogspot.com/.
Wkrótce na blogu pojawią się moje "aukcje".
środa, 11 sierpnia 2010
Zawieszenie
Labels:
piszę sobie

Czasem człowiek robi się taki rozlazły, jak za rzadkie ciasto, jak rajstopy, w których puściło oczko i leci od góry do dołu. Siedzi i czeka. Oczekuje, nie dając nic z siebie światu. Taki stan zawieszenia, stan firany, zasłony, kotary, za dużej sukni, spadającej z wieszaka.
Oczekiwanie na deszcz, burzę, huragan, nawijanie na palec nudy, jak kolorowej gumy do żucia. Jak rozsypany na podłodze makaron, biała mąka na białym blacie, bez wyrazu, bez barwy, nie dająca się pozbierać.
Mam tak czasem...
Szukam kolorów, natchnienia, palety emocji, które zagrają na moich nutach. Przelatuję kanały, przekładam gazety, chodzę od okna do okna...
Czasem robię się do poetycka.. poetycko rozlazła...
poniedziałek, 21 czerwca 2010
Pierwszy dzień lata
Labels:
fotograficznie,
piszę sobie
środa, 2 czerwca 2010
Jestem dzieckiem ze świata PRLu
Labels:
piszę sobie
Jestem dzieckiem ze świata PRLu, bez pełnych półek w sklepach, bez telewizyjnych reklam i gadżetów. Małą dziewczynką skaczącą w gumę pod blokiem, grającą w Państwa Miasta i w rysowane na kartce Ciastko. Jestem dzieckiem, które nie zna smaku banana i nie wie co to Happy Meal. Dzieckiem bez dziecięcych kanałów telewizyjnych i domów handlowych. Dzieckiem bez MP4, DVD, Internetu i kina 5D.
Jestem dzieckiem, które prostuje paznokciem złotka z czekolady i chowa je głęboko, dbając o to, by nie urwać choć kawałka. A każde pazłotko inne, piękniejsze.... Jestem małą dziewczynką, która zbiera historyjki z gum Donald Duck i samochodziki z gum Turbo i nie wie co to Orsay, H&M, wyprzedaż i promocja. Oglądam "Przybyszów z Matplanety" i "Arabelę", zamiast chipsów jem kogiel mogiel.
Jestem dzieckiem ze świata PRLu, dzieckiem szczęśliwym.
PS. Feletion powstał w związku z refleksjami na temat współczesnego dziecięcego świata, które naszły mnie wczoraj.
środa, 14 kwietnia 2010
Czas zadumy
Labels:
piszę sobie
W mojej głowie jest jakaś pustka. Staram się już nie włączać telewizora, nie myśleć, nie analizować, nie mielić w myślach, nie składać - rozkładać ze słów zasłyszanych, przeczytanych analiz, wygłoszonych opinii, wyszeptanego płaczu.. Stało się... Niestety... I nic tego nie zmieni. Czy poznamy winnych, czy kogoś osądzimy pośmiertnie, nawet jeśli wyciągniemy wnioski - nikt nie zmartwychwstanie, nie wstanie nagle z grobu.
Nie umiem już o tym myśleć, czytanie kupionych gazet zostawiam na potem. Nie umiem już żyć w tym dramacie, w czarno-białych kolorach. Boli i boleć nie przestanie. Nie umiem już myśleć o ludziach, z których zostały szczątki, z których zostały kawałki, części. O ludziach, którzy mieli marzenia, plany, dzieci, kredyty, otwarty notes na biurku, niedokończoną książkę, zarezerwowany bilet do kina i plany na wakacje. Nie umiem myśleć o nich wszystkich - tak samo o oficjelach państwowych, świeckich i duchowych, jak i o pilotach, stewardesach i funkcjonariuszach BORu...
W zadumie śledzę świat, nasze małe - wielkie kroki: w słońcu, deszczu, burzy. Nasze drobne - wielkie życiowe sprawy, bo jakoś żyć trzeba, bo świat się nie zatrzymał, nie stanął pokracznie, nie dał nam więcej czasu, trwa niezmiennie z wszystkimi ziemskimi sprawami, co rano trzeba wstać, umyć zęby, nastawić wodę na herbatę, zrobić dzieciom obiad, wyprawić ich do szkoły, poczytać bajkę na dobranoc.
Dostaliśmy niespodziewany wielki - mały reset, zbiorowy "delete" - który każdy przeżywa na swój osobisty sposób.
Nie umiem już o tym myśleć, czytanie kupionych gazet zostawiam na potem. Nie umiem już żyć w tym dramacie, w czarno-białych kolorach. Boli i boleć nie przestanie. Nie umiem już myśleć o ludziach, z których zostały szczątki, z których zostały kawałki, części. O ludziach, którzy mieli marzenia, plany, dzieci, kredyty, otwarty notes na biurku, niedokończoną książkę, zarezerwowany bilet do kina i plany na wakacje. Nie umiem myśleć o nich wszystkich - tak samo o oficjelach państwowych, świeckich i duchowych, jak i o pilotach, stewardesach i funkcjonariuszach BORu...
W zadumie śledzę świat, nasze małe - wielkie kroki: w słońcu, deszczu, burzy. Nasze drobne - wielkie życiowe sprawy, bo jakoś żyć trzeba, bo świat się nie zatrzymał, nie stanął pokracznie, nie dał nam więcej czasu, trwa niezmiennie z wszystkimi ziemskimi sprawami, co rano trzeba wstać, umyć zęby, nastawić wodę na herbatę, zrobić dzieciom obiad, wyprawić ich do szkoły, poczytać bajkę na dobranoc.
Dostaliśmy niespodziewany wielki - mały reset, zbiorowy "delete" - który każdy przeżywa na swój osobisty sposób.

sobota, 10 kwietnia 2010
wtorek, 9 marca 2010
Zaproszenia komunijne i o klonowaniu :P
Labels:
komunia,
piszę sobie
Zebrało mi się na refleksyjne nastroje. Zima mnie przytłacza, a właściwie to przejmujące zimno, które jakoś wiosną mi jeszcze nie pachnie. Zimo, wszak już marzec, MA-RZEC, pójdź już sobie!!! Zaklinam cię!!!
Do tego tak sobie myślę, jak ten świat pędzi do przodu, jak szybko zmieniam cyferki w liczbie roków, które liczę, jak szybko dzieci rosną, jak świat mija gdzieś obok, ani się obejrzę. I w jak wielu wymiarach przyszło mi istnieć. Kiedyś było "tu i teraz" - tylko ja, świat i moje emocje. A dziś internet sklonował mnie tak łatwo - blog, fora internetowe, komunikatory, portale społecznościowe - elektroniczne wersje mnie. He he się porobiło. Zmęczona jestem chwilowo tą moją wszechobecnością...
A co by was nie męczyć tylko tymi wynurzeniami, pokażę zaproszenia komunijne, które powstały na bazie tych zaproszeń. Matce chrzestnej pomysłu - Mamutce - która podsunęła mi rozwiązanie, jak w łatwy sposób z typowo niechłopięcego wzoru stworzyć coś - co pasowałaby na komunijną uroczystość - dziękuję :D





Do tego tak sobie myślę, jak ten świat pędzi do przodu, jak szybko zmieniam cyferki w liczbie roków, które liczę, jak szybko dzieci rosną, jak świat mija gdzieś obok, ani się obejrzę. I w jak wielu wymiarach przyszło mi istnieć. Kiedyś było "tu i teraz" - tylko ja, świat i moje emocje. A dziś internet sklonował mnie tak łatwo - blog, fora internetowe, komunikatory, portale społecznościowe - elektroniczne wersje mnie. He he się porobiło. Zmęczona jestem chwilowo tą moją wszechobecnością...
A co by was nie męczyć tylko tymi wynurzeniami, pokażę zaproszenia komunijne, które powstały na bazie tych zaproszeń. Matce chrzestnej pomysłu - Mamutce - która podsunęła mi rozwiązanie, jak w łatwy sposób z typowo niechłopięcego wzoru stworzyć coś - co pasowałaby na komunijną uroczystość - dziękuję :D

środa, 3 lutego 2010
Paris, Paris
Labels:
fotograficznie,
piszę sobie,
podróże
niedziela, 17 stycznia 2010
Wełna, zakładki i wyróżnienia
Labels:
piszę sobie,
wyróżnienia,
z wełny,
zakładki
W sobotę miało miejsce miłe scrapowe spotkanie, na którym niestety nie zrobiłam żadnej fotki (aparat wzięłam, ale kartę pamięci zostawiłam w domu). Wypiłam za to pyszną kawę, zjadłam ciastko, zrobiłam wizytówki na wymianę (uprasza się koleżankę Asię o podesłanie mi fotek :P), pośmiałam się i naładowałam baterię. Dziękuję wam za to kochane :D
Nadszedł czas na wyróżnienia. Anitka zasypała mnie nagrodami. Nie wiem czy zasłużyłam kochana, bo na tle twojej kreatywności wypadam co najmniej blado :D Ale bardzo bardzo bardzo serdecznie dziękuję!

Dziś również Madi uraczyła mnie wyjątkową nagrodą, i dla ciebie gorące i wielkie podziękowania. Rozpieszczacie...

Nagrody przekazuję dalej na ręce:
- Betik (za delikatność, która przemawia z jej pięknych prac)
- Makówki (za całokształt artystycznych kreacji)
- Kigabet (za brochy :P i niesamowitą kreatywność)
- Mamuty (za to, że jest i stanowi wielką inspirację i kopalnię pomysłów)
- Anny- Marii (której scrapowe wariacje przyprawiają o dreszcze zachwytu - podziwiam po stokroć)
Na koniec zaległe jeszcze prace, bo nie lubię jak mi coś umyka :P
Mitenkowe cudaki oraz zakładki do książek.







Nadszedł czas na wyróżnienia. Anitka zasypała mnie nagrodami. Nie wiem czy zasłużyłam kochana, bo na tle twojej kreatywności wypadam co najmniej blado :D Ale bardzo bardzo bardzo serdecznie dziękuję!

Dziś również Madi uraczyła mnie wyjątkową nagrodą, i dla ciebie gorące i wielkie podziękowania. Rozpieszczacie...

Nagrody przekazuję dalej na ręce:
- Betik (za delikatność, która przemawia z jej pięknych prac)
- Makówki (za całokształt artystycznych kreacji)
- Kigabet (za brochy :P i niesamowitą kreatywność)
- Mamuty (za to, że jest i stanowi wielką inspirację i kopalnię pomysłów)
- Anny- Marii (której scrapowe wariacje przyprawiają o dreszcze zachwytu - podziwiam po stokroć)
Na koniec zaległe jeszcze prace, bo nie lubię jak mi coś umyka :P
Mitenkowe cudaki oraz zakładki do książek.







