Albumiki komunijne - na wzór tych, które powstały w zeszłym roku. Dla dwóch dziewczynek. Jeden zielony bo jego właścicielka ma zielone oczy, drugi różowy, bo dziewczynka, do której trafił kocha właśnie ten kolor. papiery - głównie ILS. Za okładkowo - dziurkaczowe inspiracje dziękuję Mamutce.
sobota, 24 kwietnia 2010
piątek, 23 kwietnia 2010
Romantyczne kartki ślubne
środa, 21 kwietnia 2010
Pobawmy się w zielone
Labels:
albumy,
art-piaskownica,
decoupage,
graphic45,
pudełka
Na Art-Piaskownicy króluje od dziś nowy, jakże wiosenny kolor- zielony. Zapraszam was do zabawy i do obejrzenia wszystkich prac wykonanych przez dziewczyny.
poniedziałek, 19 kwietnia 2010
Zaproszenia ślubne na różowo
Labels:
ślub,
zaproszenia ślubne
Pierwowzorem zaproszeń stała się kartka, która wzięła udział w jednym z artpiaskownicowych cardliftów. To dość luźna interpretacja, chodziło głównie o wykorzystanie formy składania.
środa, 14 kwietnia 2010
Czas zadumy
Labels:
piszę sobie
W mojej głowie jest jakaś pustka. Staram się już nie włączać telewizora, nie myśleć, nie analizować, nie mielić w myślach, nie składać - rozkładać ze słów zasłyszanych, przeczytanych analiz, wygłoszonych opinii, wyszeptanego płaczu.. Stało się... Niestety... I nic tego nie zmieni. Czy poznamy winnych, czy kogoś osądzimy pośmiertnie, nawet jeśli wyciągniemy wnioski - nikt nie zmartwychwstanie, nie wstanie nagle z grobu.
Nie umiem już o tym myśleć, czytanie kupionych gazet zostawiam na potem. Nie umiem już żyć w tym dramacie, w czarno-białych kolorach. Boli i boleć nie przestanie. Nie umiem już myśleć o ludziach, z których zostały szczątki, z których zostały kawałki, części. O ludziach, którzy mieli marzenia, plany, dzieci, kredyty, otwarty notes na biurku, niedokończoną książkę, zarezerwowany bilet do kina i plany na wakacje. Nie umiem myśleć o nich wszystkich - tak samo o oficjelach państwowych, świeckich i duchowych, jak i o pilotach, stewardesach i funkcjonariuszach BORu...
W zadumie śledzę świat, nasze małe - wielkie kroki: w słońcu, deszczu, burzy. Nasze drobne - wielkie życiowe sprawy, bo jakoś żyć trzeba, bo świat się nie zatrzymał, nie stanął pokracznie, nie dał nam więcej czasu, trwa niezmiennie z wszystkimi ziemskimi sprawami, co rano trzeba wstać, umyć zęby, nastawić wodę na herbatę, zrobić dzieciom obiad, wyprawić ich do szkoły, poczytać bajkę na dobranoc.
Dostaliśmy niespodziewany wielki - mały reset, zbiorowy "delete" - który każdy przeżywa na swój osobisty sposób.
Nie umiem już o tym myśleć, czytanie kupionych gazet zostawiam na potem. Nie umiem już żyć w tym dramacie, w czarno-białych kolorach. Boli i boleć nie przestanie. Nie umiem już myśleć o ludziach, z których zostały szczątki, z których zostały kawałki, części. O ludziach, którzy mieli marzenia, plany, dzieci, kredyty, otwarty notes na biurku, niedokończoną książkę, zarezerwowany bilet do kina i plany na wakacje. Nie umiem myśleć o nich wszystkich - tak samo o oficjelach państwowych, świeckich i duchowych, jak i o pilotach, stewardesach i funkcjonariuszach BORu...
W zadumie śledzę świat, nasze małe - wielkie kroki: w słońcu, deszczu, burzy. Nasze drobne - wielkie życiowe sprawy, bo jakoś żyć trzeba, bo świat się nie zatrzymał, nie stanął pokracznie, nie dał nam więcej czasu, trwa niezmiennie z wszystkimi ziemskimi sprawami, co rano trzeba wstać, umyć zęby, nastawić wodę na herbatę, zrobić dzieciom obiad, wyprawić ich do szkoły, poczytać bajkę na dobranoc.
Dostaliśmy niespodziewany wielki - mały reset, zbiorowy "delete" - który każdy przeżywa na swój osobisty sposób.
sobota, 10 kwietnia 2010
czwartek, 8 kwietnia 2010
Babskie sprawy
Labels:
wędrujące albumy
czwartek, 1 kwietnia 2010
Tajemne receptury
Za kilka dni święta, aż wstyd, ale w tym roku nie zrobiłam żadnej wielkanocnej kartki. W ogóle jakoś temat kartkowy oddalił się ode mnie. Pewnie już wkrótce pojawi się na nowo, bo parę pomysłów pojawia się i znika :)
Tymczasem w ostatnich dniach zajmowałam się czymś zupełnie innym, a była to księga na tajemne receptury Karoliny. Projekt powstał zgodnie z jej wytycznymi i uwagami. Jest więc na okładce literka "K" pokryta spękaniami (za inspirację i podpowiedź czcionkową dziękuję Betik), jest tasiemkowa zakładka, do której na końcu przywiązałam drewniany koral. Jest 5 kart przekładkowych, które będzie mogła opisać wedle uznania i tym samym podzielić swoją księgę kucharską na działy. I wreszcie jest na końcu koperta, w której skryje te najtajniejsze i najbardziej cenne przepisy. Księga składa się z ponad 100 kart, jest wiązana i spięta czarną grubą sprężynką.
PS. Karolino dziękuję za zaufanie :)
Tymczasem w ostatnich dniach zajmowałam się czymś zupełnie innym, a była to księga na tajemne receptury Karoliny. Projekt powstał zgodnie z jej wytycznymi i uwagami. Jest więc na okładce literka "K" pokryta spękaniami (za inspirację i podpowiedź czcionkową dziękuję Betik), jest tasiemkowa zakładka, do której na końcu przywiązałam drewniany koral. Jest 5 kart przekładkowych, które będzie mogła opisać wedle uznania i tym samym podzielić swoją księgę kucharską na działy. I wreszcie jest na końcu koperta, w której skryje te najtajniejsze i najbardziej cenne przepisy. Księga składa się z ponad 100 kart, jest wiązana i spięta czarną grubą sprężynką.
PS. Karolino dziękuję za zaufanie :)
Pewnie nie będzie już wiele okazji aby tu zajrzeć, dlatego już dziś składam wam życzenia słonecznych i radosnych Świąt Wielkanocnych i mokrego lanego poniedziałku :P