Strony

niedziela, 9 maja 2010

czwartek, 6 maja 2010

Pozwólcie, że wam przedstawię...

... O Pimpusiu wiele by mówić. Bez niego nie zaśnie, nie wyjdzie na spacer, nie pojedzie do babci, na hulajnogę... Tuli go, rozmawia z nim i dzieli z nim wszystkie smutki i uśmiechy. Pimpuś czyli piesiu z Ikei. Ten album po prostu musiał powstać, żeby uwiecznić te chwile...







wtorek, 4 maja 2010

Album ślubny w błękitach

Album ślubny w niebieskich tonacjach. Wymiary 20 x 20 cm. W środku elegancki papier w kolorze ecru. Na wspomnienia, na zdjęcia, wpisy weselnych gości..




A w ILS candy.

sobota, 24 kwietnia 2010

Albumiki komunijne dla dziewczynek

Albumiki komunijne - na wzór tych, które powstały w zeszłym roku. Dla dwóch dziewczynek. Jeden zielony bo jego właścicielka ma zielone oczy, drugi różowy, bo dziewczynka, do której trafił kocha właśnie ten kolor. papiery - głównie ILS. Za okładkowo - dziurkaczowe inspiracje dziękuję Mamutce.










piątek, 23 kwietnia 2010

Romantyczne kartki ślubne

Wiem, dawno nie robiłam nic kartkowego, czas się więc przemóc. Oto i one. Oczywiście nie sposób nie zauważyć, że znów wracam do papierów Graphic45 :)








I jedna trochę inaczej.





Miłego słonecznego weekendu. Dziękuję za wszystkie wasze komentarze.

środa, 21 kwietnia 2010

Pobawmy się w zielone

Na Art-Piaskownicy króluje od dziś nowy, jakże wiosenny kolor- zielony. Zapraszam was do zabawy i do obejrzenia wszystkich prac wykonanych przez dziewczyny.

A oto moje zielone propozycje.

Okładka albumu dla mojej córeczki.



Herbaciarka w papierach Graphic45


Okładka albumiku komunijnego w papierach ILS.



poniedziałek, 19 kwietnia 2010

Zaproszenia ślubne na różowo

Pierwowzorem zaproszeń stała się kartka, która wzięła udział w jednym z artpiaskownicowych cardliftów. To dość luźna interpretacja, chodziło głównie o wykorzystanie formy składania.



środa, 14 kwietnia 2010

Czas zadumy

W mojej głowie jest jakaś pustka. Staram się już nie włączać telewizora, nie myśleć, nie analizować, nie mielić w myślach, nie składać - rozkładać ze słów zasłyszanych, przeczytanych analiz, wygłoszonych opinii, wyszeptanego płaczu.. Stało się... Niestety... I nic tego nie zmieni. Czy poznamy winnych, czy kogoś osądzimy pośmiertnie, nawet jeśli wyciągniemy wnioski - nikt nie zmartwychwstanie, nie wstanie nagle z grobu.

Nie umiem już o tym myśleć, czytanie kupionych gazet zostawiam na potem. Nie umiem już żyć w tym dramacie, w czarno-białych kolorach. Boli i boleć nie przestanie. Nie umiem już myśleć o ludziach, z których zostały szczątki, z których zostały kawałki, części. O ludziach, którzy mieli marzenia, plany, dzieci, kredyty, otwarty notes na biurku, niedokończoną książkę, zarezerwowany bilet do kina i plany na wakacje. Nie umiem myśleć o nich wszystkich - tak samo o oficjelach państwowych, świeckich i duchowych, jak i o pilotach, stewardesach i funkcjonariuszach BORu...

W zadumie śledzę świat, nasze małe - wielkie kroki: w słońcu, deszczu, burzy. Nasze drobne - wielkie życiowe sprawy, bo jakoś żyć trzeba, bo świat się nie zatrzymał, nie stanął pokracznie, nie dał nam więcej czasu, trwa niezmiennie z wszystkimi ziemskimi sprawami, co rano trzeba wstać, umyć zęby, nastawić wodę na herbatę, zrobić dzieciom obiad, wyprawić ich do szkoły, poczytać bajkę na dobranoc.

Dostaliśmy niespodziewany wielki - mały reset, zbiorowy "delete" - który każdy przeżywa na swój osobisty sposób.