Goniona terminami, a z drugiej strony osłabiona chorobą - skończyłam dzieło ostatnich tygodni. Zaproszenia ślubne, sztuk 75 oraz księga gości weselnych w tej samej tonacji. Niestety goniona wizytą kuriera nie zdążyłam zrobić zbyt wielu zdjęć. Tu karton wypełniony zaproszeniami, jeszcze przed wklejeniem środka.
A na koniec kilka zdjęć, bo udało nam się w górach spotkać zimę.
***
Chased deadline, my weekness and disease - I finished work, that I had been doing last weeks.
Wedding
invitations, pieces 75 and wedding guest book. Unfortunately, I do not
have too many pictures. Only one - here carton filled with invitations,
without internal cards.
And finally, a few pictures, because we met the winter in the mountains.
Kawał dobrej roboty z tymi groszkami... :)
OdpowiedzUsuńZimy w górach zazdraszczam:)
Buźka!
Ale cudne te zaproszenia :)
OdpowiedzUsuńzaproszenia ZJAWISKOWE !!!!!
OdpowiedzUsuńa ta zima w górach to nie jest Krynica Górska ? bo jesli tak to mam do niej rzut beretem :))
buziole :**
Zachwycam się tymi groszkowymi cudeńkami :)
OdpowiedzUsuńPrezentują się cudnie....:)
OdpowiedzUsuń